Kraków po raz drugi - Nova Krova

Dziś po raz drugi w tym miesiącu odwiedziłam Kraków i Novą Krovę. Tym razem do burgera zamówiłam frytki z warzyw i sałatkę oraz rozgrzewający napój imbirowy. Wszystko było pyszne, oprócz... wiecie czego ;)
Odwiedziłam również Cafe Młynek, gdzie za mleko sojowe do kawy dopłaca się 3,50 zł. Dużo za dużo.






























Komentarze

  1. 3.50 za mleko sojowe, dajmy na to, 50ml? Przesada! Za tyle w Niemczech kupuję cały litr. Ale ten burger wygląda naprawdę świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zbulwersowałam taką dopłatą za mleko...

      Usuń
    2. Ja za 3,50 dokupuję sobie mały kartonik Alrpo 250ml, żeby sobie wlać do kawy, resztę wypija oddzielnie- i i tak uważam, że to już za dużo!

      Usuń
    3. Nie dość, że płaci się za mleko krowie, bo nie odejmują go od ceny, to jeszcze trzeba dopłacić i to ile. Teraz przynajmniej wiem, gdzie nie chodzić.
      Te małe Alpro to nawet można znaleźć trochę taniej :)

      Usuń
  2. mniammm ale pycha ten burgerek:D

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy będę w Krakowie chętnie odwiedzę to miejsce :) apetycznie wygląda, więc na pewno i smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. moim zdaniem nova krova ostatnio bardzo się popsuła. Może jak wiele lokali po starcie zaczynają ciąć koszty, zmieniać kucharzy na gorszych? Ostatnio jedzone kotlety wrzywne były niesmaczne, a ziemniaki niedogotowane. Kolega jadł seitan burgera i poprzedni taki gulaszowaty BBQ dużo bardziej mu smakował, ten był gumiasty, a dodatków i sosu mało. Chyba wrócimy na stałe do Glonojada, bo ta knajpa przynajmniej trzyma poziom. Wrap z falaflem (nie tak suchym jak w krowie) zawsze dobry i nie można tak wydać kasy jak w Novej Krovie i się zawieść.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Byłam wczoraj w sobotę właśnie w Novej Krovie. Czytałam ich wpis o zmianach, dosyć chaotyczny i nie mówiący wprost co się stało. Ale odwiedziłam ponownie lokal z nadzieją na dobrego burgera. Strasznie się rozczarowałam. Zamówiłam Novaka, bo jeszcze nigdy nie jadłam, dostałam spalonego burgera, miejscami dosłownie czarnego zatopionego w sosie musztardowym. Nie czułam niczego więcej oprócz musztardy. Nie wiem po co były wszystkie dodatki, równie dobrze mogłam jeść musztardę łyżeczką prosto ze słoika i wyszłoby na to samo. Bułki i wielkość burgera też się zmieniły. Są wysokie i twarde, nie rozwalają się, ale chyba wolałam te wcześniejsze... Mojemu chłopakowi, który zamówił falafela również nie smakowało. Wcześniej było lepiej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Prawa autorskie

Zdjęcia publikowane na blogu weganka.com są moją własnością intelektualną i zabraniam ich rozpowszechniania oraz modyfikowania bez mojej wiedzy i zgody.
Copyright © Kuchnia wegAnki