A przynajmniej na rzeszowskiej imprezie urodzinowej ;) Nie no, żart. Tort urywa to na czym właśnie siedzicie. Tym razem przeszłam samą siebie. A jeśli tak piszę, to jest to "najprawdziwsza prawda", bo rzadko jestem w stu procentach zadowolona z efektów mojego gotowania czy pieczenia. W tym torcie wszystko jest perfekcyjne.
Tort przygotowany i konsumowany był na 30-stkę mego weganina (dziadka ;)). Jedliśmy go później przez jakieś 2 dni, bo sporo go zostało, co akurat mi nie przeszkadzało, bo gdy kończyłam kawałek, miałam już ochotę na następny. Majstersztyk.
Wybaczcie za takie słabe zdjęcia, robione były telefonem, to jedyny taki post na blogu (z ciulowymi fotami).
Nie przeraźcie się ilością mleka kokosowego, tort duży, to dużo mleka pójdzie, także szorujcie do Lidla, bierzcie 4 mleka i włóżcie je do lodówki najlepiej na kilka dni przed pieczeniem.
Tak więc przepis na tort truskawkowo - czekoladowo - kokosowy wygląda następująco: