Kotlety "rybne" z kaszy jaglanej, tofu i nori
Dla mnie bardzo rybne, dla mojej mamy "chyba zapomniałaś jak smakuje ryba".
Nie zmienia to faktu, że są po prostu pyszne. Miękkie w środku z mocnym wędzonym (i rybim 😂) smakiem, a wędzona papryka dodatkowo podkręca ostrość.
Pół łyżeczki wystarczy!
Uprzedzając pytania typu "po co na weganizmie odtwarzać smak ryb?" Po to żeby: raz - pokazać że się da; dwa nie trzeba jeść ryby, czyli zabijać biedactwa, a mieć smak ryby (win-win), trzy - kto mi zabroni? 😉
Użyłam suszonych glonów nori, które kupiłam dawno temu z myślą o tych kotlecikach i musiało minąć z półtora roku, żebym je zrobiła. Możecie je zastąpić zwykłymi arkuszami do sushi. Jeden na podane proporcje powinien wystarczyć.
Składniki
na około 10 sztuk
1 szklanka suchej kaszy jaglanej (200 g)
1 opakowanie wędzonego tofu (180 g)
5 łyżek suszonych glonów nori (lub 1 arkusz)
2 duże ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
3 łyżki sosu sojowego
1/2 łyżeczki tymianku lub mieszanki ziół
1/2 łyżeczki ostrej wędzonej papryki
2 łyżki skrobi ziemniaczanej
sól, czarny pieprz (użyłam też wędzonej soli)
olej do smażenia
Do dzieła!
Kaszę jaglaną opłukujemy pod gorącą wodą, zalewamy 2 szklankami wody, solimy i gotujemy pod przykryciem przez 20 minut, aż wchłonie wodę. Odkrywamy i odstawiamy do ostudzenia.
Do ostudzonej kaszy dodajemy tofu, wyciśnięty czosnek, glony (jeśli nori używacie w arkuszu, trzeba je połamać/pokroić na mniejsze kawałki i namoczyć na chwilę), sok z cytryny i sos sojowy oraz przyprawy. Porządnie zagniatamy ręką. Jeśli masa sprawia wrażenie luźniejszej - dodajemy mąki ziemniaczanej. Tak czy siak można ją dodać dla spokoju ducha :)
Formujemy małe kotleciki i smażymy na bardzo małej ilości oleju przez kilka minut na każdej ze stron. Zajadamy!
Nie zmienia to faktu, że są po prostu pyszne. Miękkie w środku z mocnym wędzonym (i rybim 😂) smakiem, a wędzona papryka dodatkowo podkręca ostrość.
Pół łyżeczki wystarczy!
Uprzedzając pytania typu "po co na weganizmie odtwarzać smak ryb?" Po to żeby: raz - pokazać że się da; dwa nie trzeba jeść ryby, czyli zabijać biedactwa, a mieć smak ryby (win-win), trzy - kto mi zabroni? 😉
Użyłam suszonych glonów nori, które kupiłam dawno temu z myślą o tych kotlecikach i musiało minąć z półtora roku, żebym je zrobiła. Możecie je zastąpić zwykłymi arkuszami do sushi. Jeden na podane proporcje powinien wystarczyć.
Składniki
na około 10 sztuk
1 szklanka suchej kaszy jaglanej (200 g)
1 opakowanie wędzonego tofu (180 g)
5 łyżek suszonych glonów nori (lub 1 arkusz)
2 duże ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
3 łyżki sosu sojowego
1/2 łyżeczki tymianku lub mieszanki ziół
1/2 łyżeczki ostrej wędzonej papryki
2 łyżki skrobi ziemniaczanej
sól, czarny pieprz (użyłam też wędzonej soli)
olej do smażenia
Do dzieła!
Kaszę jaglaną opłukujemy pod gorącą wodą, zalewamy 2 szklankami wody, solimy i gotujemy pod przykryciem przez 20 minut, aż wchłonie wodę. Odkrywamy i odstawiamy do ostudzenia.
Do ostudzonej kaszy dodajemy tofu, wyciśnięty czosnek, glony (jeśli nori używacie w arkuszu, trzeba je połamać/pokroić na mniejsze kawałki i namoczyć na chwilę), sok z cytryny i sos sojowy oraz przyprawy. Porządnie zagniatamy ręką. Jeśli masa sprawia wrażenie luźniejszej - dodajemy mąki ziemniaczanej. Tak czy siak można ją dodać dla spokoju ducha :)
Formujemy małe kotleciki i smażymy na bardzo małej ilości oleju przez kilka minut na każdej ze stron. Zajadamy!
I kto mi zabrani zrobić identyczne kotlety? Wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńDo dzieła! ;)
UsuńA można kotleciki upiec? :)
OdpowiedzUsuń