Tofurnik chałwowy z wiśniami

No dobry wieczór! Cieszę się, że mogę do Was w końcu się odezwać z tej platformy.

Mam wrażenie - pewnie wiele osób się ze mną zgodzi, że czasy blogosfery minęły bezpowrotnie. I choć mimo mojej nieobecności i tego, że cały czas mam tu niezłe wyniki, to tematy kulinarne i około kulinarne przeniosły się na Instagram i TikToka. Tego drugiego nigdy w życiu nie założę, jeśli jakimś cudem tak by się stało - walnijcie mnie w łeb. 

Kto teraz czyta blogi, gdy na insta publikuje się zdjęcia z przepisami? Jest to szybsze, darmowe, nie wymaga takiej pracy jak przy stronach. Same zalety.

Tęsknię za ideą prowadzenia bloga. Choć wyklinam go milion razy, kiedy widzę tysiące botowych komentarzy do usunięcia, kiedy widżety się sypią i dostaję wiadomości, że coś nie działa. 

Ach ten przycisk "starsze posty"! (dziękuję za maile)

Dlatego, to jest mój milionowy powrót. Witam się z Wami z najszczęśliwszego miasta w Polsce - z Gdyni. Tak, przywiało mnie nad morze. Czemu? Nie wiem. 

Żartuję. Po 30-stce odwala i zaczyna się robić rzeczy, o których się zawsze marzyło, wiecie - widmo śmierci. 

A morze to jedno z moich marzeń. Choć nie jest dla mnie łaskawe i ciągle coś złego się wydarza - walczę żebyśmy się polubili. 

Dobra, do rzeczy, bo i tak nikt tego nie przeczyta.

Obiecany, naobiecywany przepis na tofurnik chałwowy z wiśniami, tudzież innymi owocami. Każde będą super! A jak ktoś ma ochotę, to może sobie zrobić polewę czekoladową lub karmel, bo czemu nie.

Tofurnik jest super kremowy, supertłuściutki. W tofurnikach liczy się tłuszcz, dzięki czemu mają świetną, przyjemną konsystencję. Serio, nie żałujcie tahiny czy masła orzechowego. Ten przepis jest świetną baza pod inne masełka: orzechowe, laskowe, pistacjowe - jeśli ktoś ma za dużo kasy.

Tofurnik na zdjęciach "bez niczego", wyszedł mi genialny - ponieważ się nie starałam i nie przejmowałam. Chałwowy wypał gorzej, bo oczywiście miałam spinę. Także na spokojnie, bez stresu, upieczcie sobie ten przepyszny tofurnik.



Składniki

na małą formę 18 cm

spód

100 g mąki pszennej

50 g cukru

2 łyżki kakao

70 g wegańskiej margaryny typu Alsan, Rama, Kasia, Naturli lub oleju kokosowego

szczypta soli


masa

3 kostki tofu naturalnego (3x 180 g)

1/2 szklanki soku z cytryny (100 g) + skórka z połowy cytryny

1 szklanka cukru (200 g)

1/2 szklanki mleka roślinnego (100 g)

1 puszka mleka kokosowego (cała, nie musi być schłodzona 400 ml)

200 g - 250 g dobrej tahini - najlepiej takiej, jaką już znacie i lubicie (uwaga na gorzkie)

30 g budyniu waniliowego

1 płaska łyżeczka soli


góra

450 g świeżych lub mrożonych owoców (u mnie wiśnie)

skórka z połowy cytryny

1/4 łyżeczki kardamonu

40 g cukru

8 - 10 g pektyny (przy 10 będzie mocno sztywne)




Do dzieła!


Wszystkie suche składniki na spód mieszamy, dodajemy roztopione masło wegańskie - mieszamy. Spód blaszki wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy naszym kakaowym spodem i dokładnie wyrównujemy łyżką. Podpiekamy przez 10 minut w 180 stopniach C. Spód można również wykonać z ciasta kruchego lub wegańskich ciasteczek.


Do dużej miski lub dużego kielicha blendera wrzucamy wszystkie składniki na masę. Blendujemy długo i dokładnie. Masa ma być super kremowa i bez grudek.


Boki tortownicy wykładamy papierem do pieczenia (trzeba wcześniej natłuścić, żeby papier się przykleił). Wylewamy masę. Tofurnik pieczemy przez 1 godzinę w 180 stopniach C - "góra-dół" lub z parą, jeśli ktoś ma tę opcję. W połowie czasu pieczenia warto go obrócić. Studzimy w uchylonym piekarniku.

Tofurnik przez noc chłodzimy w lodówce. W garnku umieszczamy owoce i doprowadzamy do zagotowania i lekkiego rozpadnięcia. Jeśli były mrożone, trzeba im dać więcej czasu. W kubku mieszamy cukier z pektyną oraz kardamonem i powoli, cały czas mieszając wsypujemy do gotujących się owoców. Dodajemy również skórkę z cytryny.  Dusimy jeszcze 3-4 minuty.

Ostudzone owoce nakładamy na tofurnik. Zamiast pektyny można użyć skrobi ziemniaczanej (w 1/3 szklanki wody wymieszać 1 łyżeczkę skrobi), wlać do gotujących się owoców, podgotować cały czas mieszając. 







Komentarze

  1. Cudo, a nie sernik. Fajnie ,że jesteś, oj fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Absolutnie fantastyczny! Zrobiliśmy z cukrem kokosowym (Trochę mniej niż w przepisie), a góra z karmelizowanymi gruszkami i orzechami. Obłędny!!! Zmieniłaś świat ba lepszy tym przepisem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam, całe. Fajnie, że ktoś jeszcze pisze blogi.. Ileż można tych treści instant przyswajać

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Prawa autorskie

Zdjęcia publikowane na blogu weganka.com są moją własnością intelektualną i zabraniam ich rozpowszechniania oraz modyfikowania bez mojej wiedzy i zgody.
Copyright © Kuchnia wegAnki